
Jaki koniec uczelni niepublicznych?
75% uczelni niepublicznych zginie z mapy Polski do 2015 roku alarmuje „Gazeta Prawna” z 12.11.2012 roku.
I nie ma to żadnego związku z końcem świata 21.12.2012 r. zapowiadanego przez Majów. Przyczyny są oczywiste: niż demograficzny i brak warunków do rzetelnej konkurencji. W drugiej dekadzie XXI w liczba studentów obniży się do poziomu 1,2 mil. czyli o 700 tys. osób w stosunku do dzisiaj. I co gorsza przez następne dziesięciolecie pozostanie na tym poziomie. Cóż - to demografia na którą mamy wpływ iluzoryczny. Drugi czynnik jest kwestią woli politycznej rządzących, którzy ustanawiają prawo. Dzisiaj uczelnie publiczne dofinansowywane z budżetu otrzymują dotację na studiujących stacjonarnie. Dodatkowo w poszukiwaniu nowych przychodów zwiększają limity przyjęć, a także zabraniają kadrze pracować poza macierzystym miejscem pracy (czytaj u konkurencji).
Co będzie? Przetrwają niesolidni uczestnicy rynku u których, jak napisał rektor Tadeusz Pomianek w listopadowym „Forum Akademickim”: „nadwyżka finansowa niewiele ustępuje kosztom”. Jako pierwsze odpadną uczelnie o bogatej infrastrukturze i wyśrubowanych standardach kształcenia. Będą one przez jakiś czas zdobywać granty, przyjmować studentów zza granicy, konsolidować się dla zmniejszenia kosztów, rozwijać alternatywne formy edukacji… W końcu pula możliwości się wyczerpie.
I na koniec coś optymistycznego. Koniec świata uczelni niepublicznych nie będzie natychmiastową katastrofą. Poza wszystkim takie zjawisko, jak biblijne ziarno które obumiera rzucone w glebę, jest zawsze początkiem narodzin nowego.
Leave a comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.