21 lis '11

Bezrobotni z dyplomem, czyli nadprodukcja wykształciuchów

Dane statystyczne pokazują, że w Polsce  na dwóch absolwentów szkół wyższych (480 tyś. rocznie ) przypada jedna osoba po szkole  zawodowej lub technikum. Jednak  zarówno w jednej, jak i w drugiej grupie sporo osób nie może znaleźć pracy bezpośrednio po szkole. Podobna sytuacja  ma miejsce w innych rejonach  świata;  nie tylko w latach kryzysu  i nie tylko w krajach gdzie wskaźnik pracujących z wyższym wykształceniem osiągnął już 35%.

Pęd do wiedzy, który utrzymuje się w naszym kraju od 20 lat zaowocował trzykrotnym wzrostem pracujących z wyższym wykształceniem i osiągnął  29 %. Gospodarka Polski  nie jest w stanie wchłonąć tak dużej liczby osób z wyższym wykształceniem i jedynym remedium nie może być w tej sytuacji śledzenie  przez uczelnie losów absolwentów,  czy też prognozy popytu na różne zawody,  a tym bardziej skrajne  działania administracji edukacyjnej – „zawodówka po studiach”, czy wdrażane w szkolnictwie wyższym ”krajowe ramy kwalifikacji”. Oczywiście wszystkie te pomysły porządkują rynek pracy  i zmniejszają frustrację absolwentów.

To dobrze, że wskaźnik skolaryzacji w Polsce wynosi 50%, bo społeczeństwo XXI wieku uznaje wiedzę, jako najważniejszy czynnik rozwoju.

 Kształcąc się  w szkole wyższej warto zdobyć konkretny zawód, ale przede wszystkim należy dążyć  do:  wyrobienia nawyku uczenia się przez całe życie, dostosowywania umiejętności do wymagań, które stawia praca zawodowa, elastyczności i adaptacji w burzliwym otoczeniu, biegłego opanowania warsztatu komunikacji ze światem (języki, komputery), odporności na stres, zdrowego trybu życia. To inna sytuacja niż w minionym wieku,  gdy wyższe wykształcenie było przepustką do ”lepszego” życia. Uchyla ono drzwi do nowych  możliwości, szans, poprawy bytu,  ale aby otworzyć je na całą szerokość trzeba mieć inicjatywę , dużo pracować i ….mieć szczęście.

Rzecz jasna drzwi  muszą być otwarte kluczem, któremu na imię GOSPODARKA.

Jednak zdobycie wyższego wykształcenia, wbrew temu co piszą w mediach, jest zawsze z korzystne.