24 sty '16

Wywiad, styczeń 2016

O szkolnictwie wyższym, czyli rozmowa z profesorem Włodzimierzem Roszczynialskim, Rektorem Wyżej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Krakowie w styczniu 2016 r.

Redaktor Miesięcznika Studenckiego MultisMultum (R). Za nami październikowe inauguracje nowego roku akademickiego, podczas których 400 000 studentów złożyło ślubowanie, za kilka tygodni kolejni studenci zostanę immatrykulowani w lutym 2016 r. Czego Pan profesor chciałby życzyć immatrykulowanym?

Włodzimierz Roszczynialski: Studia to zapewne najważniejszy okres w życiu młodych ludzi. Niech nie tracą tych lat na podróbki edukacyjne w marnych uczelniach. Studiowanie ma zwiększać ICH szanse zawodowe, rozwijać osobowość, zaspakajać aspiracje życiowe, rozbudzać intelektualnie, a także wyposażyć w kompetencje społeczne

R. Czego więc oczekiwać od uczelni?

W.R.: Decydenci szkolnictwa wyższego wymagają spełnienia standardów edukacyjnych. Tymczasem postęp oparty jest dzisiaj na kreatywności oraz innowacjach i zwykle ma miejsce poza głównym nurtem opartym na tradycji. To wymaga wykształcenia absolwenta uczelni o szerokich horyzontach, myślącego logicznie, który nauczy się samodzielnie zdobywać wiedzę przygotowując się do nowego zadania lub wręcz innego zawodu. Obecny system nastawiony na masowość nie jest w stanie wykształcić osoby o naprawdę wysokich kwalifikacjach. Ale oczekujmy także innego podejścia od gospodarki. Słowa ministra J. Gowina o likwidacji słabych uczelni niepublicznych oraz państwowych (?) to chyba nie koniec nadziei na dobrą zmianę strategii MNiSZW??

R.: Po studiach nie ma gwarancji zatrudnienia, wielu absolwentów poszukuje pracy za granicą, ponad 10% zostaje bezrobotnymi…

W.R.: Zdobycie dyplomu nie jest dzisiaj równoznaczne z gwarancją uzyskania pracy, tym bardziej w czasach recesji czy stagnacji. Największe szanse mają zawsze zawody nowo powstające i to takie, gdzie trzeba integrować różne specjalności. A to wymaga studiów interdyscyplinarnych. Ale także inni nie są na straconej pozycji, o ile posiadają konkretne umiejętności i są odpowiednio elastyczni, tzn. potrafią zerwać ze stereotypami i wprowadzać ulepszenia. Dodatkowo wszyscy powinni posiadać kompetencje społeczne do pracy zespołowej, czy kierowania. Jednak kluczem jest gospodarka. Troszczymy się o jej rozwój.

R.: „Od kilku miesięcy w świetle reflektorów stoją młodzi prekariusze pokrzywdzeni przez polski neoliberalizm, kapitalizm globalny i krótkowzroczną klasę polityczną” – tak zaczyna się artykuł Pauliny Wilk w Tygodniku Powszechnym. Czy rzeczywiście młodzi pozbawieni są szans na zatrudnienie?

W.R.: To jest, używając słów przytoczonej autorki, tylko „czarna legenda”. Podobnie jak nadużywany bez sensu termin: „umowy śmieciowe” na oznaczenie zatrudnionych na elastycznych i niestabilnych umowach, a także „samozatrudnienie”, „praca zdalna” itp. Co jest nb zmieniane przez nowe siły polityczne. Ale przecież to typowa ślepa uliczka populistów. Salariat, czyli życie na etacie nie jest wymarzonym modelem pracy absolwentów, którzy bynajmniej nie pragną być podporządkowani jednemu pracodawcy; cenią wolność, pracują dla wielu pracodawców. Różnorodne formy zatrudnienia to dzisiaj norma wynikającą z rozwijających się usług, automatyzującego się przemysłu i realnego świata naszej aktywności, gdzie wykorzystujemy systemy informatyczne. Przyszłość Polski zależy bez wątpliwości od młodych umysłów – ich talentu, determinacji i od… PRACY. W najbliższych tygodniach czekają nas „dobre zmiany” obiecane w kampanii wyborczej. Bądźmy czujni!

R.: Bardzo dziękuję za rozmowę.

W.R.: Również dziękuję.